niedziela, 30 marca 2014

10.


                Budzi się z głową wtuloną w jego klatkę piersiową. Czuje, że teraz jest na właściwym miejscu, że to u jego boku powinna spędzić ostatnie lata, że powinna postawić się rodzicom i za wszelką cenę dążyć do ich wspólnego szczęścia. Ale wtedy była przerażoną dziewiętnastolatką, której oni wpoili, że tak będzie dla niego lepiej, a ona uwierzyła, uwierzyła, że odchodząc z tym co należy do niego, że znikając z jego życia sprawi, że   będzie szczęśliwszy.
                Opiera się na łokciu przyglądając jak cudownie wygląda we śnie, jest taki niewinny, spokojny, bezbronny, jego twarz jest niezmącona problemami. Chciałaby móc widzieć takie obrazek codziennie.
- Długo będziesz się we mnie wpatrywać? – mówi nie otwierając oczy, a kąciki jego ust drgają ku górze.
                Rumieni się.
                Szybko unosi się i muska jej usta.
                - Dzień dobry – szepcze i uśmiecha się.
                - Nawet bardzo dobry.
                - Masz ochotę na śniadanie? –zerka na telefon – bardzo szybkie śniadanie? – cicho mruczy opadając na poduszkę – rzeczywistość, rzeczywistość kochany – delikatni muska ustami jego ramię i wyślizguję się z łóżka, narzuca na siebie jego koszulę i znika za drzwiami – Robisz czasem zakupy? – krzyczy.
                - Wolę jadać na mieście.
                - To dziś też zjesz na mieście – uśmiecha się kiedy wchodzi do kuchni, a kobieta właśnie robi sobie kawę – Chcesz?
                - Zawsze zaczynasz dzień od kawy? – kiwa głową – wiesz, że to niezdrowe? – wzrusza ramionami, Łukasz wyjmuję z jej dłoni kubek i odstawia na blat – Może inaczej spożytkujemy ten czas? – zaczyna składać pocałunki na jej szyi schodząc coraz niżej.
                - Jakiś ty niewyżyty – śmieje się – niestety muszę o 9 być w pracy.
                - Przecież jesteś właścicielką, chyba możesz się czasem spóźnić – protestuje nie przerywając.
                - Owszem, ale wymagam punktualności od moich pracowników i od siebie również – odsuwa się od niego i uśmiecha przepraszająco. Zeskakuje z blatu – Mam nadzieję, że zobaczymy się wieczorem – zarzuca ręce ja jego szyje – Wpadnij po mnie o 17? – przelotnie muska jego Polik i znika, zbiera swoje ubrania i udaje się do łazienki doprowadzić się do porządku.
- Mam czekać, aż do 17? – opiera się o futrynę i wpatruje w nią.
                - Pozwolił Ci ktoś wejść?
                - To moja łazienka.
                - Och, czyli wolno Ci tutaj wchodzić kiedy jest zajęta?
                - Tylko, kiedy ty tu jesteś – podchodzi do niego – naprawdę nie możesz zrobić sobie dziś wolnego? – kręci przecząco głową – no dobrze – nachyla się i łączy ich usta w pocałunku – wiesz, że tak nie  może  być? – smutnieje.
                - Porozmawiamy o tym wieczorem, dobrze? Teraz naprawdę muszę iść.

                Soboty w pracy zawsze są ciężkie i długie. Przez kawiarnie przewijają się dziesiątki, a nawet setki różnych osób. Kobieta czekała tylko, aż zegar wiszący na ścianie wybił godzinę 17! Kilka minut przed nią kiedy zbierała swoje rzeczy usłyszała, że ktoś wchodzi do jej „biura”
                - Ksawery coś się stało? – myślała, że to jeden z jej pracowników. Jednak zamiast odpowiedzi usłyszała za sobą dobrze znane odchrząknięcie – Tomek? Co ty tu robisz? – podeszła bliżej i chciała go przytulić na powitanie, ale odsunął się – Co się dzieje? – dziwi się.
                - Raczej ja powinienem o to zapytać – krzyżuje ręce na piersiach i smutno się w nią wpatruje.
                - Nie rozumiem o co Ci chodzi.
                - O to – kładzie przed nią złożoną w pół kartkę papieru – spotykasz się z nim – kobieta bierze ją i kiedy widzi co przedstawia wydrukowane zdjęcia uginają się pod nią kolana – to ona i Łukasz kiedy przytulają się  po meczu w Bydgoszczy.
                - Wpadliśmy na siebie przypadkiem, to tyle, nie wygłupiaj się.
                - Ah tak, a SMS’y typu „Tęsknię za tobą” „Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy” piszesz do każdego znajomego? – kobieta usiadła na krześle i schowała twarz w dłonie – macie romans? – wycedził przez zęby, nic nie odpowiedziała – ODPOWIEDZ MI – krzyknął i uderzył pięścią w biurko, aż podskoczyła, jedynie pokiwała głową – Długo to trwa? – cały czas krzyczał – DŁUGO?
                - Miesiąc, może trochę więcej – spojrzała na niego zapłakanymi oczami – Chciałam Ci powiedzieć…
                - Chciałaś mnie zostawić, zniszczyłaś nasze małżeństwo, naszą rodzinę.
                - Naszego małżeństwa nie ma i w prawdzie nigdy nie było, tak jak i tego co nazywasz rodziną. Całe życie jestem sama z Klaudią, bo ty z jednej delegacji jeździsz na kolejną, albo zamykasz się w firmie. Udajemy rodzinę, małżeństwo – starała się mówić to spokojnie ale głos jej drżał.
                - Czyli wolałaś to zniszczyć niż ze mną porozmawiać, wolałaś iść do innego niż powiedzieć mi co ci w naszym życiu nie pasuje, tak? Lepiej coś zburzyć niż spróbować uratować?
                - Nie było co ratować, nie chce takiego życia.
                - Dałem ci schronienie, zaopiekowałem się tobą i jego dzieckiem, wychowywałem jak swoje, a teraz ty po tylu latach odchodzisz, lecisz do niego. Nie pamiętasz jak wypłakiwałaś się w mój rękaw, że nawet o ciebie nie walczy, że nawet nie zadzwoni, że nie próbuje nawiązać kontaktu, zapomniałaś o tym?
                - Sama byłam sobie winna, wtedy życie dziecka było ważniejsze niż to czy ja cierpię.  
                - Jakiego dziecka? – dobiega ich głos rozgrywającego.
                - O proszę, zjawił się i on – drwi Nawrocki – nich Ci teraz Anetka wszystko wyjaśni – spogląda na jej zapłakaną twarz i wychodzi.
                - Aneta o jakie dziecko chodzi? Jesteś w ciąży? – podaje jej chusteczkę.
                - Nie, wtedy byłam, piętnaście lat temu – wbija wzrok w podłogę, wstydzi się tego do czego była wtedy zdolna – Kiedyś i tak musiałabym Ci po tym powiedzieć. Chodź usiądziemy – wychodzą na sale i zajmują stolik w samym kącie – piętnaście lat temu nie zostawiłam Cię z własnej woli, wcale nie myślałam tego co Ci powiedziałam, znaczy wydawało mi się, że tak myślę, ale zostałam do tego zmuszona. Dwa tygodnie przed maturą dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie przerywaj mi, byłam przerażona w ogóle nie wiedziałam co robić, ale kiedy dowiedziała się o tym moja matka wszystko było przesądzone. Od razu poleciała do twoich rodziców i rozpętało się piekło. Twój ojciec obwiniał mnie, że ja i „bachor” zniszczymy ci życie, karierę, że ją zaprzepaścić. Nasi rodzice stwierdzili, że muszę z tobą zerwać, uwierz mi, że nie chciałam tego robić i sprzeciwiałam im się do momentu, aż twój ojciec przyszedł do mnie i powiedział, że jeśli cię nie zostawię to będę musiała pozbyć się dziecka. Wystraszyłam się, potwornie się bałam, że mi je zabiorą, albo każą usunąć, że pod ich presją postanowiłam zakończyć ten związek. Uwierzyłam im, że tak będzie lepiej dla ciebie i dla nas. Załamałam się tym, że nawet nie próbujesz o mnie walczyć, że odpuściłeś, Az pojawił się Tomek. Wspierał mnie i pomagał. Pewnego razu zaproponował mi układ. Ja wezmę z nim ślub żeby on mógł przejąć firmę ojca, a on zaopiekuje się mną i dzieckiem. Myślałam, że z czasem uda mi się go pokochać, że stworzymy szczęśliwą rodzinę, że zapomnę o tobie, ale nic z tego nie wyszło – nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy, przyglądała się ludziom za szybą i czekała na jego reakcję na jakiekolwiek słowo, krzyk.
                - To chyba za wiele jak na jeden dzień, przepraszam muszę to przemyśleć – wstał i odszedł.

                - Ale Łukasz… - zawołała z nim i nic. 

Przełomowo, ale chujowo jak zawsze.  
Mogę już umierać? 
Za wiele z was domyśliło się co knuje. 
Rozsadza mi głowę i was opuszczam. 
Miłego tygodnia :*

6 komentarzy:

  1. O matko...
    Ale historia!
    Nie wiem co napisac.
    Jestem w szoku.
    Swietny.
    Zapadajacy w pamiec.
    Przelomowy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo, że trochę się tego spodziewałam, to wbilas mnie głęboko w ziemię takim właśnie obrotem spraw i stylem, którym to opisałaś ;)
    I weź tu człowieku chciej być dobry. Przecież Aneta do tych kłamstw została zmuszona, musiała tak postąpić. Łukasz musi ją zrozumieć, musi wybaczyć. A Tomek? On musi zrozumieć, że to nie jemu pisane jest szczęście u boku Anety, a Łukaszowi. Przynajmniej ja bardzo bym chciała, żeby rodzina Żygadło wreszcie była razem ;)
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że Łukasz szybko to przetrawi...
    Tomek musiał mieć świadomość, że ten ich związek, małżeństwo nie będzie sprawnie funkcjonować na dłuższą metę....
    Czekam na next!

    PS: Jestem ciekawa reakcji Klaudii na wieść kto jest jej prawdziwym ojcem....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam tylko jedno pytanie co na to wszystko Klaudia

    OdpowiedzUsuń
  5. No i zgadłam czyją córką jest Klaudia tylko, że nie tak miał się dowiedzieć Łukasz o tym wszystkim...

    OdpowiedzUsuń
  6. W pewnym sensie wiedziałyśmy, że tak będzie, ale i tak mega zaskoczyłaś! Nie spodziewałam się, że to aż tak tragicznie wyglądało! :O Tomek okazał się nie być tak głupim jak myślałyśmy, ale niech nie zgrywa ofiary, bo ślub z Anetą był w zamian przejęcia firmy przez ojca! Nie wiem jak Łukasz spojrzy w oczy rodzicom (o ile w tej historii oni żyją), nie wiem co będzie, gdy przetrawi wyznanie Anety, ale chyba może być pewny, że ciągle go kochała i kochała, ale będąc nastolatką została zmuszona przez rodziców obu stron do takiej sytuacji... Smutne Dariuszku :C
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń