niedziela, 30 marca 2014

10.


                Budzi się z głową wtuloną w jego klatkę piersiową. Czuje, że teraz jest na właściwym miejscu, że to u jego boku powinna spędzić ostatnie lata, że powinna postawić się rodzicom i za wszelką cenę dążyć do ich wspólnego szczęścia. Ale wtedy była przerażoną dziewiętnastolatką, której oni wpoili, że tak będzie dla niego lepiej, a ona uwierzyła, uwierzyła, że odchodząc z tym co należy do niego, że znikając z jego życia sprawi, że   będzie szczęśliwszy.
                Opiera się na łokciu przyglądając jak cudownie wygląda we śnie, jest taki niewinny, spokojny, bezbronny, jego twarz jest niezmącona problemami. Chciałaby móc widzieć takie obrazek codziennie.
- Długo będziesz się we mnie wpatrywać? – mówi nie otwierając oczy, a kąciki jego ust drgają ku górze.
                Rumieni się.
                Szybko unosi się i muska jej usta.
                - Dzień dobry – szepcze i uśmiecha się.
                - Nawet bardzo dobry.
                - Masz ochotę na śniadanie? –zerka na telefon – bardzo szybkie śniadanie? – cicho mruczy opadając na poduszkę – rzeczywistość, rzeczywistość kochany – delikatni muska ustami jego ramię i wyślizguję się z łóżka, narzuca na siebie jego koszulę i znika za drzwiami – Robisz czasem zakupy? – krzyczy.
                - Wolę jadać na mieście.
                - To dziś też zjesz na mieście – uśmiecha się kiedy wchodzi do kuchni, a kobieta właśnie robi sobie kawę – Chcesz?
                - Zawsze zaczynasz dzień od kawy? – kiwa głową – wiesz, że to niezdrowe? – wzrusza ramionami, Łukasz wyjmuję z jej dłoni kubek i odstawia na blat – Może inaczej spożytkujemy ten czas? – zaczyna składać pocałunki na jej szyi schodząc coraz niżej.
                - Jakiś ty niewyżyty – śmieje się – niestety muszę o 9 być w pracy.
                - Przecież jesteś właścicielką, chyba możesz się czasem spóźnić – protestuje nie przerywając.
                - Owszem, ale wymagam punktualności od moich pracowników i od siebie również – odsuwa się od niego i uśmiecha przepraszająco. Zeskakuje z blatu – Mam nadzieję, że zobaczymy się wieczorem – zarzuca ręce ja jego szyje – Wpadnij po mnie o 17? – przelotnie muska jego Polik i znika, zbiera swoje ubrania i udaje się do łazienki doprowadzić się do porządku.
- Mam czekać, aż do 17? – opiera się o futrynę i wpatruje w nią.
                - Pozwolił Ci ktoś wejść?
                - To moja łazienka.
                - Och, czyli wolno Ci tutaj wchodzić kiedy jest zajęta?
                - Tylko, kiedy ty tu jesteś – podchodzi do niego – naprawdę nie możesz zrobić sobie dziś wolnego? – kręci przecząco głową – no dobrze – nachyla się i łączy ich usta w pocałunku – wiesz, że tak nie  może  być? – smutnieje.
                - Porozmawiamy o tym wieczorem, dobrze? Teraz naprawdę muszę iść.

                Soboty w pracy zawsze są ciężkie i długie. Przez kawiarnie przewijają się dziesiątki, a nawet setki różnych osób. Kobieta czekała tylko, aż zegar wiszący na ścianie wybił godzinę 17! Kilka minut przed nią kiedy zbierała swoje rzeczy usłyszała, że ktoś wchodzi do jej „biura”
                - Ksawery coś się stało? – myślała, że to jeden z jej pracowników. Jednak zamiast odpowiedzi usłyszała za sobą dobrze znane odchrząknięcie – Tomek? Co ty tu robisz? – podeszła bliżej i chciała go przytulić na powitanie, ale odsunął się – Co się dzieje? – dziwi się.
                - Raczej ja powinienem o to zapytać – krzyżuje ręce na piersiach i smutno się w nią wpatruje.
                - Nie rozumiem o co Ci chodzi.
                - O to – kładzie przed nią złożoną w pół kartkę papieru – spotykasz się z nim – kobieta bierze ją i kiedy widzi co przedstawia wydrukowane zdjęcia uginają się pod nią kolana – to ona i Łukasz kiedy przytulają się  po meczu w Bydgoszczy.
                - Wpadliśmy na siebie przypadkiem, to tyle, nie wygłupiaj się.
                - Ah tak, a SMS’y typu „Tęsknię za tobą” „Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy” piszesz do każdego znajomego? – kobieta usiadła na krześle i schowała twarz w dłonie – macie romans? – wycedził przez zęby, nic nie odpowiedziała – ODPOWIEDZ MI – krzyknął i uderzył pięścią w biurko, aż podskoczyła, jedynie pokiwała głową – Długo to trwa? – cały czas krzyczał – DŁUGO?
                - Miesiąc, może trochę więcej – spojrzała na niego zapłakanymi oczami – Chciałam Ci powiedzieć…
                - Chciałaś mnie zostawić, zniszczyłaś nasze małżeństwo, naszą rodzinę.
                - Naszego małżeństwa nie ma i w prawdzie nigdy nie było, tak jak i tego co nazywasz rodziną. Całe życie jestem sama z Klaudią, bo ty z jednej delegacji jeździsz na kolejną, albo zamykasz się w firmie. Udajemy rodzinę, małżeństwo – starała się mówić to spokojnie ale głos jej drżał.
                - Czyli wolałaś to zniszczyć niż ze mną porozmawiać, wolałaś iść do innego niż powiedzieć mi co ci w naszym życiu nie pasuje, tak? Lepiej coś zburzyć niż spróbować uratować?
                - Nie było co ratować, nie chce takiego życia.
                - Dałem ci schronienie, zaopiekowałem się tobą i jego dzieckiem, wychowywałem jak swoje, a teraz ty po tylu latach odchodzisz, lecisz do niego. Nie pamiętasz jak wypłakiwałaś się w mój rękaw, że nawet o ciebie nie walczy, że nawet nie zadzwoni, że nie próbuje nawiązać kontaktu, zapomniałaś o tym?
                - Sama byłam sobie winna, wtedy życie dziecka było ważniejsze niż to czy ja cierpię.  
                - Jakiego dziecka? – dobiega ich głos rozgrywającego.
                - O proszę, zjawił się i on – drwi Nawrocki – nich Ci teraz Anetka wszystko wyjaśni – spogląda na jej zapłakaną twarz i wychodzi.
                - Aneta o jakie dziecko chodzi? Jesteś w ciąży? – podaje jej chusteczkę.
                - Nie, wtedy byłam, piętnaście lat temu – wbija wzrok w podłogę, wstydzi się tego do czego była wtedy zdolna – Kiedyś i tak musiałabym Ci po tym powiedzieć. Chodź usiądziemy – wychodzą na sale i zajmują stolik w samym kącie – piętnaście lat temu nie zostawiłam Cię z własnej woli, wcale nie myślałam tego co Ci powiedziałam, znaczy wydawało mi się, że tak myślę, ale zostałam do tego zmuszona. Dwa tygodnie przed maturą dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie przerywaj mi, byłam przerażona w ogóle nie wiedziałam co robić, ale kiedy dowiedziała się o tym moja matka wszystko było przesądzone. Od razu poleciała do twoich rodziców i rozpętało się piekło. Twój ojciec obwiniał mnie, że ja i „bachor” zniszczymy ci życie, karierę, że ją zaprzepaścić. Nasi rodzice stwierdzili, że muszę z tobą zerwać, uwierz mi, że nie chciałam tego robić i sprzeciwiałam im się do momentu, aż twój ojciec przyszedł do mnie i powiedział, że jeśli cię nie zostawię to będę musiała pozbyć się dziecka. Wystraszyłam się, potwornie się bałam, że mi je zabiorą, albo każą usunąć, że pod ich presją postanowiłam zakończyć ten związek. Uwierzyłam im, że tak będzie lepiej dla ciebie i dla nas. Załamałam się tym, że nawet nie próbujesz o mnie walczyć, że odpuściłeś, Az pojawił się Tomek. Wspierał mnie i pomagał. Pewnego razu zaproponował mi układ. Ja wezmę z nim ślub żeby on mógł przejąć firmę ojca, a on zaopiekuje się mną i dzieckiem. Myślałam, że z czasem uda mi się go pokochać, że stworzymy szczęśliwą rodzinę, że zapomnę o tobie, ale nic z tego nie wyszło – nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy, przyglądała się ludziom za szybą i czekała na jego reakcję na jakiekolwiek słowo, krzyk.
                - To chyba za wiele jak na jeden dzień, przepraszam muszę to przemyśleć – wstał i odszedł.

                - Ale Łukasz… - zawołała z nim i nic. 

Przełomowo, ale chujowo jak zawsze.  
Mogę już umierać? 
Za wiele z was domyśliło się co knuje. 
Rozsadza mi głowę i was opuszczam. 
Miłego tygodnia :*

niedziela, 23 marca 2014

9.

                Drogą do miłości jest uświadomieniem sobie możliwej straty – G.K. Chesterton
Obecność Tomasza krzyżowała wszystkie plany Anety. Chociaż dobrze wiedziała, że z pojawieniem Łukasza w jej życiu mąż nie zniknie od tak, to w tym momencie było to dla niej najmniej odpowiednie. Wszystko w domu stanęło na głowie. Musiała się podporządkować jego planom i znów grac kochającą żonę i że wszystko czego on chce wykonuje z nie małą przyjemnością. Choć było przeciwnie.
Prawie wcale nie rozmawiała z rozgrywającym, a cholernie za nim tęskniła, za jego dotykiem, za jego głosem, spojrzeniem, uśmiechem. Po prostu za jego obecnością przy niej. Po wielu latach odrodziło się w niej pragnienie bycia blisko jego osoby. Po tak długim czasie rozpaliło się w jej sercu ogromne uczucie do siatkarza, a każda myśl o nim przyprawiała ją o szysze bicie serca.
Okazało się, że Nawrocki, od jednego z klientów otrzymał bilety na mecz Polska – Argentyna w Bydgoszczy. Mimo że nie chciała tam jechać ze względu na męża, musiała. Nie wiedziała jak wykręcić się z tego wyjazdu.
Całą rodziną siedzieli w sektorze VIP ze sponsorami i innymi ważnymi osobami obok jednego z najważniejszych klientów Tomasza. Kobieta nie mogła się skupić na pojedynku jaki toczył się na boisku. Bardziej skupiała się na osobie rozgrywającego.  Pojedynek zakończył się zwycięstwem naszej reprezentacji na co cała hala zareagowała radosnymi okrzykami. Kibice zeszli na dół okrzykując zawodników, a wśród nich znalazła się również Klaudia.
- Zapraszam was na kolację, do mojej ulubionej restauracji – zaproponował znajomy Tomasza.
- Z wielką chęcią, prawda kochanie? – zwrócił się do niej mąż, pokiwała głową.
- Poczekam tutaj za Klaudią, a później do was dołączymy, dobrze?
- To my zaczekamy na zewnątrz- powiedział i panowie opuścili halę, a Aneta chciała jak najszybciej odnaleźć córkę. Rozglądała się w różne strony próbując odnaleźć dobrze znaną jej twarzy.
- Aneta? Co ty tu robisz? Nie mówiłaś, że przyjeżdżasz. Tomek już wyjechał? - Gdy usłyszała jego głos, poczuła, że jej serce drży i rwie się do niego, ale dopiero kiedy się odwróciła u zobaczyła jego oczy, uśmiech, pragnienie naprawdę powróciło. W przejściu między sektorami, otoczona dziesiątkami ludzi widziała wyłącznie Łukasza. Tylko przyzwoitość i lęka powstrzymywały ją przed dotknięciem go. Uśmiechnęła się.
- Cześć, sama nie wiedziałam, że przyjadę. - Zgryzła wargę jak dziecko  w chwili napięcia. Nie spodziewała się, że tak zareaguję na jego osobę, miała nadzieję, że nie będzie odczuwać pragnienia, które właśnie się w niej zrodziło – pragnienia pocałowania go i to więcej niż raz  - Tomek dostał bilety od jakiegoś klienta  - uśmiech z jego twarzy zniknął.
- Ah – westchnął – Mogę Cię chociaż przytulic? – spojrzał na nią i nie czekając na zgodę przytulił ją do piersi, zagarniając jej ciało w szczelinę, w której kiedyś tak swobodnie się układała. Znów poczuła się w pełni szczęśliwa, ale po chwili zdrowy rozsądek wrócił.
- Nie możemy, nie teraz, nie tu – odsunęła się od niego.
 - Strasznie za Tobą tęskniłem – zagarnął kosmyk jej włosów za ucho.
- Ja też, ale Tomek może tu w każdej chwili wrócić, miałyśmy zaraz wracać.
- Wiem, przepraszam.
- Mamo – krzyknęła córka – o Dzień Dobry, dawno się nie widzieliśmy, bardzo dobry mecz zagraliście i gratuluję wygranej.
- Cześć mała, dziękuję bardzo – uśmiechnął się do nie.
- Kochanie musimy już iść, tata czeka – bolały go te słowa.
- Mam nadzieję, że dalej będziecie wygrywać, do zobaczenia – pożegnała się z siatkarzem.
- Do zobaczenia – powiedziała kobieta uśmiechając się do niego i oddaliły się z córką zostawiając rozgrywającego w tyle – Klaudia, nie mów nic ojcu o spotkaniu z Łukaszem.
- Jasne, jasne – dołączyły do czekających panów przed halą i udali się na kolację która ciągnęła się w nieskończoność.
Treningi pozwalały mu nie myśleć o Anecie, o tym, że nie może się z nią spotkać, a nawet skontaktować inaczej niż przez wysłanie krótkiego SMS’a. Ciążyło mu to, bo chciałby mieć ją przy sobie cały czas. Jednocześnie wiedział, że nie będą mogli trwać w takiej relacji cały czas. Że kobieta będzie musiała zadecydować co chce zrobić ze swoim życiem, jak dalej ma się ono toczyć. Jak będzie wyglądać ich życie.

Kilka dni po meczu w Bydgoszczy, Tomek dostał pilne wezwanie i musiał wyjeżdżać więc przy najbliższej okazji Aneta chciała się spotkać z Łukaszem. Wiedziała, że mężczyzna jest w swoim mieszkaniu w Warszawie i postanowiła go odwiedzić. Zaopatrując się w butelkę wina, piątkowego wieczoru stała pod drzwiami rozgrywającego czekając aż ten otworzy.
- Długo każesz na siebie czekać – powiedziała kiedy stanął w drzwiach lekko zdezorientowany.
- Przepraszam, przysnęło mu się na kanapie.
- Czyli mam sobie pójść? – odwróciła się na pięcie i chciała odchodzić kiedy złapał ją za rękę i wciągnął do mieszkania gdzie szybko wpił się w jej usta.
- Nawet się nie waż – odsunęła się, aby popatrzeć mu w oczy, jego usta stały się bardziej natarczywe, zdradzając zachłanne pragnienie na które szybko odpowiedziała. Jedną ręką próbował rozpiąć jej dżinsy a drugą jeździł pod jej koszulą wywołując fale dreszczy na jej ciele. Kiedy stała przed nim pół naga wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni gdzie bez słowa złożył na łóżku. Leżał nad nią i ilustrował każdy cal jej twarzy – Jesteś taka piękna, nigdy nie przestałem Cię kochać.

Ta noc nie była jak poprzednia, była kulminacją pragnienia. Każdy kolejny dotyk zmieniał ich w osoby którymi byli kiedyś, zmieniał ich w szalonych nastolatków jakimi byli przed laty, zmieniał ich w tą Anetę i Łukasza, którymi byli przed rozstaniem. Jego ręce odnajdywały drogę do miejsc które były spragnione ich dotyku. Kochali się jak kiedyś, a jednocześnie zupełnie inaczej. Ich ruchy był przemyślane, zachłanne, ale i delikatne. Oboje bardzo tego pragnęli przez prawie piętnaście lat.

Dłużej niż ostatnio, mam nadzieję, że i lepiej. 
Nie chcę się jeszcze z nimi żegnać.  


poniedziałek, 17 marca 2014

8.



Po nocy spędzonej z rozgrywającym, który następnego dnia wyjechał na kolejny mecz, Anetę gryzły wyrzuty sumienia. Bolało ją to, że dopuściła się zdrady, tym samym będąc całkowicie szczęśliwą. Bolało ją również to, że potrafiła okłamywać mężczyznę którego kochała, okłamała go przed laty będąc w przekonaniu, że to wszystko dla jego dobra.
- Łukasz, to nie ma sensu – przerwała ciszę.
- Skarbie o co ci chodzi? – poniekąd się zaśmiał, ale  i trochę zmartwił, czuł, że coś jest nie tak.
- O nas – zatrzymała się, słowa przechodziły przez jej gardło jak żyletka raniąc wszystko co napotkane – Nasz związek nie ma sensu - bolało ją wypowiadanie tych słów, a do jej oczu cisnęły się łzy – Teraz czeka Cię reprezentacja, później jedziesz do Częstochowy, teraz jest Twój czas, czas byś robił karierę, ja jestem zbędna. Po za tym będziesz tak zapracowany, że nie będziemy mieli dla siebie czasu, ja chcę iść na studia. Prędzej czy później to by się rozpadło.
- Ale Aneta, przecież my się kochamy, ja Cię kocham, nie chcę żadnej kariery bez Ciebie, ty sprawiasz, że to co robię daje mi tyle radości.
- Ja nie chce, nie chce widywać się z tobą raz na pół roku, nie chce być z Tobą i równocześnie być z daleka od Ciebie, a tak będzie. Gdyby nie matura już dawno zamieszkałbyś w Częstochowie. Nie utrudniaj mi tego, proszę – spojrzała w jego oczy i poczuła ból w sercu jakby właśnie sama wbiła sobie sztylet w serce i jeszcze bardziej dobijała – Zobaczysz, za jakiś czas zapomnisz o mnie, naprawdę.
- O prawdziwej miłości się nie zapomina – odeszła w stronę swojego domu zostawiając go z pokiereszowanym sercem i zdeptanej wierze,  że prawdziwa miłośc istniej. Nie wiedział, że to nie była jej decyzja, że z każdym kolejnym słowem jej serce dostawało kolejny cios, z każdym razem mocniejszy, okrutniejszy. Zrobiła to bo musiała.
- Zerwałam z nim, zadowoleni jesteście? – krzyczała widząc w salonie rodziców, jej i Żygadły.
- Uwierz mi tak jest dla niego lepiej – podeszła do niej matka chcąc ją przytulić, nie pozwoliła jej na ten gest z płaczem uciekła do swojego pokoju. Zamknęła się tam i zapragnęła nie wychodzić już nigdy, pragnęła umrzeć, bo jak można żyć bez serca?

Plany kobiety na wyjazd do Łodzi, gdzie męska reprezentacja rozgrywała kolejny pojedynek w ramach Ligii Światowej, pokrzyżował wcześniejszy powrót do domu Tomka. I znów przyszło jej udawać przykładną i kochającą żonę, która odliczała dni do jego powrotu.
- Kochanie, może pójdziemy do kina i na kolację? – zaproponował mężczyzna.
- Nie mam ochoty, Nie najlepiej się czuję. Idę się położyć – wstała – Przepraszam, innym razem – udała się do łazienki gdzie wzięła długi prysznic a później do sypialni.  Zajęła swoją połówkę łóżka i udawała że śpi kiedy do sypialni przyszedł Tomasz i zajął miejsce obok niej. Wszystko wyglądało  jakby byli obcymi ludźmi. Przez te dni kiedy blondyn był w domu mijali się, rozmawiali kiedy było to konieczne lub wcale. On wychodził do biura, ona kawiarni. Tkwili w małżeństwie bez miłości które coraz bardziej gniło z dnia na dzień.  Jego miłość wygasła, a jej nigdy nie było. Nigdy nie potrafiła pokochać Tomka tak jak kochała Łukasza. I to właśnie jego pragnęła przy swoim boku, przy nim pragnęła zasypiać i budzić się co dnia. Pragnęła czuć jego delikatny zarost podczas pocałunku i narzekać na to, chociaż tak bardzo podobał jej się w tym wydaniu. Chciała czuć jego dotyk, słyszeć czułe słowa kierowane w jej stronę. Chciała wiedzieć, że jest tylko dla niej. Tęskniła za nim.
„Tęsknię za Tobą – A:*”
„Ja też, niedługo się zobaczymy – Ł.”
Nie przyjmujcie niczego za prawdę co byłoby pozbawione miłości, ani nie przyjmujcie niczego za miłość, co byłoby pozbawione prawdy; jedno pozbawione drugiego staje się niszczącym kłamstwem



Krótko, bo nie mogłam dać wam tak wszystkiego od razu. 
Mam nadzieję, że nie zawiodłam. 
Do zobaczenia za tydzień.
Do końca bliżej niż dalej.
Teraz już z górki. 



O taki weekend był:) 

wtorek, 4 marca 2014

7.

Nadal nie może zapomnieć o wczorajszym wieczorze, kiedy Łukasz zebrał się w sobie na to wyznanie, czuła to samo. Wtedy nie była prawie czterdziestolatką, a znów nastolatką, która jest bez pamięci zakochana w swoim chłopaku i czuje się najszczęśliwszą osobą we wszechświecie. Chciała powiedzieć to samo, ale nie mogła. Nie dała rady i  spanikowała, szybko pożegnała się z nim i odeszła. A dlaczego? Bo przecież ma rodzinę. Córkę, męża. Męża którego w ogóle przy niej nie ma. Po za tym się boi. Boi się ponownego rozczarowania, braku akceptacji, tego co przyniesie przyszłość a przede wszystkim samej siebie. Wie, że powtórka wydarzeń z przeszłości by ją załamała. Chciałaby rzucić dla niego wszystko ale wie, że to będzie miało fatalny finał. Boi się, że znów na drodze do ich szczęścia stanie jego rodzina według której nigdy nie nadawała się dla siatkarza.  Po za tym oboje są dziś zupełnymi przeciwieństwami, przeciwieństwami siebie jak i osób którymi byli przed laty. Domniemane szczęście między nimi nigdy by nie nastało. Ale czy teraz są szczęśliwi?
Dlaczego więc, mając tyle wątpliwości i argumentów przeciwnych tej znajomości, siedzi w jednym sektorze z bliskimi siatkarzy w  Warszawskim Torwarze ubrana w jego reprezentacyjną koszulkę z córą u boku? Sama nie znała odpowiedzi na to pytanie. Nie potrafiła mu odmówić, a co ważniejsze nie  mogła stracić okazji na zobaczenie go.
Czuła się co najmniej dziwnie wśród życiowych partnerek siatkarzy i ich pociech. Każda z nich znała się od dawna, a ona? Ona widziała niektóre z nich w Internecie czy na meczach ligowych.
Niestety, mecz zakończył się porażką biało-czerwonych i fatalnym nastrojem wokół. Kobieta stała smutna patrząc się na o wiele gorsze samopoczucie zawodników, a najbardziej na niego.
- Idź tam - powiedziała córka.
- Klaudia, proszę cię – szepnęła.
- Mamo idź do niego po prostu – ta spojrzała na nią porozumiewawczo – nocuję dziś u Aśki – dodała i zniknęła, a Aneta zeszła na dół do  band reklamowych gdzie po chwili dołączył do niej Łukasz – To był naprawdę dobry mecz.
- Skopaliśmy na całej linii.
- Hej, to dopiero pierwszy mecz, przed wami kolejne i teraz zajmijcie się nimi a nie roztrząsaniem porażki.
- Wiem, wiem – westchnął –Dziękuję że przyszłaś. Gdzie Klaudia?
- Poleciała do przyjaciółki, ja też już pójdę, przyszłam się pożegnać.
- Zaczekaj za mną, co?  - zapytał – Wykąpie się tylko i jestem wolny, pójdziemy do mnie na drinka. Co ty na to? Chyba, że masz ciekawsze plany.
- Nie mam, zaczekam przed halą – uśmiechnęła się, a Łukasz pobiegł do szatni. Wleciał jak burza do pomieszczenia chcąc jak najszybciej się wykąpać i nie kazać jej czekać zbyt długo.
- Ey Ziomek – krzyknął Winiar kiedy ten chciał już wychodzić – Co to za laseczkę dziś przyprowadziłeś? – poruszył brwiami – Widzę, że złapałeś coś ciekawego na mieście. Zawsze Ci mówiłem, że lepsze babki mamy w Polsce – cała banda wybuchła śmiechem, a Winiarski oberwał spoconą koszulką Ignaczaka.
- Wydaje mi się, że skądś ją znam – Igła przybrał twarz myśliciela.
- Igła nie myśl tyle, bo Ci żyłka pęknie.
- Spadaj Bartman.
- Ja się zmywam panowie, do zobaczenia jutro!
- Ey Łukasz, a to nie czasem Aneta? – krzyknął za nim, ale na horyzoncie było już czysto.

Siedzieli w mieszkaniu siatkarza przy kolejnej lampce wina po przepysznej kolacji jaką przygotował sam rozgrywający.
- Muszę przyznać, że kucharzem jesteś niezłym.
- Tylko kucharzem? – przybliżył się do niej i szturchnął w ramię.
- Łukasz – zaśmiała się
- No co? – udał zdziwionego.
- Nic, nic – atmosfera między nimi była bardzo przyjemna, oboje lubili przebywać w swoim towarzystwie. Czas mijał zdecydowanie za szybko – Chyba będę musiała się zbierać – powiedziała i sięgnęła swoją torebkę.
- Musisz? Przecież Klaudia i tak nocuje u przyjaciółki.
- Ale rano trzeba wstać do pracy – wstali i skierowali się na korytarz. Pomógł ubrać jej płaszcz – Miło spędziła ten dzień, dziękuję.
- To ja dziękuję, że byłaś na meczu i – patrzył się w jej oczy – i i wpadłaś na kolację. Do zobaczenia – zniżył się i delikatni musnął jej policzek po woli się od niej odsuwając zerknął jeszcze raz w te piękne oczy i zatonął. Ich twarze były blisko, a każde z nich po woli zmniejszało ten dystans, aż równo wpili się w nie. Najpierw delikatnie, by z każdą chwilą pogłębiać pocałunek coraz bardziej. Mężczyzna zrzucił z niej płaszcz i objął ją w pasie bardziej przyciągając do siebie. Jedną ręką błądził po jej Ciele, ona swoimi uwiesiła się na jego szyi. Oboje pragnęli siebie jak nigdy wcześniej. Szybko pozbyła się jego koszuli, a on jej bluzki. Wcale nie zwlekając złapał jej uda i uniósł tak by oplotła nogami jego biodra by po chwili wędrował w stronę sypialni.  Delikatnie ułożył jej ciało na satynowej pościeli i zaczął błądzić ustami po jej szyi schodząc coraz niżej. Dłonie rozgrywającego nie mogły znaleźć stałego miejsca na jej ciele, błądziły po całym badając jego delikatność i miękkość.  Ogarnęło ich pożądanie ale nie śpieszyli się. Powoli każde z nich pozbywało się kolejnych części garderoby aż zostali zupełnie nadzy. Pod opuszkami palców czuła fakturę jego umięśnionego ciała, a  jego ciepłe, miękkie usta błądziły wszędzie. Ścieżki jakie sobie nimi wyznaczał sprawiały jej przyjemność. Nie zważając na konsekwencje dążyli do uniesienia, bo tak bardzie ego pragnęli. Ich ciała zostają złączone w jedno. Delektuje  się tym cicho pojękując do jego ucha. Wbija paznokcie w jego plecy zostawiając na nich ślady.  Idealnie wiedzą czego od Ciebie chcą. Seksu pełnego miłości jaką siebie darzą, a jakiego nie zaznawali od dawna. Poruszali się powoli wprawiając łóżko w ledwie słyszalne skrzypienie. Chwile przepełnione rozkoszą niemal równocześnie doprowadziły ich do spełnienie. Delikatnie złożył na jej ustach pocałunek i objął ją swoim ramieniem najbliżej siebie jak się dało. Czuł, ze trzyma przy sobie cały swój świat, że teraz ma wszystko czego chce. A ona? Ona czuła, wiedziała, że w jego ramionach jest naprawdę szczęśliwa.



Kiedyś musiało do tego dojść.
Zadowoleni? 
Przepraszam za opóźnienie, ale ten weekend  był za krótki, a wczoraj matematyka wygrała. 
Zostawiam to do waszej oceny.
Chyba nie wiem jak powinnam to rozegrać dalej.