niedziela, 26 stycznia 2014

4.

Ludziom, o wiele łatwiej jest udawać, że nie ma problemu, unikać jego temat, a wręcz nawet go nie zaczynać. Teoretycznie uodparnia, uczy jak o tym otwarcie rozmawiać. Teoretycznie. Praktycznie wyglada to tak, że czas nie goi ran, jedynie ja zabliźnia, a ów blizny pod wpływem wspomnień bolą. Tylko dlaczego ludzie jeszcze bardziej je rozrywają? Z tęsknoty za tym co wtedy było dobre, było piękne, bo przecież były takie momenty. Oni takie mieli. Mieli masę wspólnych wspomnień, przeżyć, woleli nie rozdrapywać ran przeszłości ale kiedyś i tak będą musieli wrócić do tych smutniejszych momentów z nastoletnich lat.
                Kolejne dni były o wiele spokojniejsze i pozbawione niespodziewanych spotkań i dodatkowych wrażeń. Aneta wróciła spokojnie do swoich wypieków. Za spokój nie można było uznać jedynie Klaudii która na każdym kroku wypytywała o znajomość matki z Łukaszem. Jednak kobieta nie chciała zbyt wiele zdradzić, tym bardziej, że zwykle przy tych „wywiadach” był Tomek.
                Głowa rodziny Nawrockich, Tomasz wrócił z zagranicznej delegacji w środę i znów wszyscy nabierani byli na ich idealne życie. On wrócił i przedstawienie znów się rozpoczęło. Mimo, że wrócił do domu, to całymi dniami go w nim nie było. Musiał pracować na miejscu bądź spotykać się z nowymi klientami. Cóż, żadna nowość.
                Kolejne dni maja przynosiły ze sobą coraz to wyższe temperatury i więcej słońca. Piątkowe popołudnie matka spędzała ze swoją córką w ogrodzie. Raczyły się  ciepłymi promieniami słońca i rozmawiały o najróżniejszych rzeczach.
- No dobra, wiesz że nie odpuszczę – zaśmiała się młodsza – powiesz mi w końcu coś więcej na temat Twojej znajomości z panem Łukaszem? – matka zaśmiała się.
- A co byś chciała wiedzieć, dziecko kochane?
- Wszystko mamo, wszystko – Klaudia ucieszyła się, że w końcu jej matka stała się chętna do rozmowy – od początku, bo na razie wiem, że uczęszczaliście do jednej szkoły.
- Do jednej klasy, do jednej klasy – sprostowała ją.
- Ściemniasz?
- Ani odrobinę.
- No ładne fakty przede mną chowasz.
- To nie wszystko, bo ja i Łukasz byliśmy parą przez całą szkołę średnią – zakończyła i czekała na reakcję córki.
- Ty? Moja matka, Aneta, umawiałaś się z Łukaszem Żygadło, tym Żygadło?
- Tak – zaśmiała się i zebrała szklanki po soku z którymi wróciła do domu.

                Pierwszy tydzień w Spale minął w przyjemnej atmosferze. Trener na sam początek sprawdzał zawodników i nie narzucał piorunującego tępa. Na weekend każdy z nich dostał przepustkę. Łukasz wrócił do Warszawy bo chciał spotkać się z Anetą.
                               Sobotniego popołudnia wybrał się na mały spacer po słoneczniej stolicy. Nogi zaprowadziły go do małej kawiarni.  Zamówił ulubioną kawę, ciasto i usiadł  przy stoliku i przyglądał się ludziom na zewnątrz. W palcach obracał komórkę zastanawiając się nad wybraniem numeru Anety. Rozważał wszelkie „za” i „przeciw” odnośnie zadzwonienia do niej. Ewidentnie w tym momencie tchórzył.
- Ksawery, napisałeś zamówienie? – znajomy głos doleciał zza jego pleców. Dynamicznie się odwrócił.
- Oczywiście, proszę – ujrzał ją, za ladą rozmawiała z mężczyzną który przygotowywał dla niego kawę.
- Aneta? – wstał i podszedł bliżej – właśnie miałem do Ciebie dzwonić.
- O, Łukasz, Witaj – przywitała go szczerym uśmiechem.
- Pracujesz tutaj?
- Nie, jestem właścicielką tej kawiarni – cały czas uśmiechała się do niego -  może usiądziemy? – przytaknął głową i zasiedli do jego stolika.
                Siedzieli i wspominali licealne wybryki i nie tylko. Dźwięczny śmiech kobiety wypełniał zatłoczoną kawiarnię. W swoim towarzystwie czuli się naprawdę dobrze. Znikały problemy codzienności, szczególnie dla niej.
- Wiesz, zawsze kiedy myślałem o naszym przyszłym spotkaniu chciałem Cię o coś zapytać – przerwał na chwilę – bo wiesz, nie jestem pewien czy wtedy wszystko dobrze zrozumiałem – przełknął głośno ślinę – dlaczego wtedy odeszłaś?
                W jej oczach pojawiło się delikatne przerażenie, wiedziała, że to nie jest odpowiedni moment na cała prawdę, a nawet na jej część. Jest za szybko. Za mało czasu minęło od ich spotkania, nie miała w sobie tyle odwagi by jeszcze wyznać, to co powinna piętnaście lat temu.

- Witaj Kochanie –usłyszała znajomy głos i poczuła miękkie usta na swojej szyi. Odwróciła się, a za nią stał Tomek. W duchu dziękowała mu, że się pojawił. 

Anonimowi czytelnicy mogą już komentować, weryfikacji również nie ma, przepraszam za wcześniejsze utrudnienia.
zapraszam na krótkie coś Nie zapomnę nie o siatkarzu, a szczypiorniście. Mam nadzieję, że są tu jakies fanki tej dyscypliny.
Zastanawiam się czy ta historia ma jeszcze jakiś sens.
czy cokolwiek ma jakiś sens?
Na dziś to tyle, a we wtorek już Zachłanni
Całuję.

niedziela, 19 stycznia 2014

3.

- Klaudia, bo się spóźnimy - krzyczy zdenerwowana czekając na córkę.
- Wyluzuj zdążymy.
- Klaudia od trzynastej musisz być na hali więc ruszaj się!
- Idę, idę - odpowiedziała bez wyrazu i zeszła na dół, zarzuciła torbę na ramię i udała się do drzwi - mamo - zatrzymała się - nie kupiłam sobie...
- Kupiłam Ci - przerwała jej - do samochodu!
                  Klaudia wrzuciła torbę do bagażnika i zajęła miejsce od strony pasażera, a Aneta za kierownicą i ruszyły na halę. Drogi nie były zakorkowane więc na miejsce dotarły jeszcze przed czasem co bardzo ucieszyło obie. Młodsza biegiem pognała do szatni, natomiast jej matka zajęła dogodne miejsce na trybunach gdzie już siedziały rodziny innych zawodniczek. Przywitała się z nimi serdecznym uśmiechem i zaczęła się przyglądać rozgrzewce dziewcząt.
                 Juniorki z MUKS Sparta Warszawa pokonały, zawodniczki UMKS MOS Wola Warszawa które znalazły się na drugim miejscu  i GLKS Nadarzyn. Tym samym Sparta wygrała wiosenny turniej. Zawodniczki pogratulowały sobie pod siatką i czekały na dekoracje. Po kilku minutach zjawili się organizatorzy turnieju, trenerzy i sędziowie.
- Wszystkim zawodniczkom dziękuję za udział w zawodach i wspaniałą grą. Teraz pragnę ogłosić, że trzecie miejsce zajmuje GLKS Nadarzyn - na sali rozległy się brawa i na ręce kapitana drużyny złożony został symboliczny puchar, a reszcie zawodniczek założono brązowe medale - drugie miejsce należy do UMKS MOS Wola Warszawa - każda z zawodniczek tej drużyny również została obdarzona medalami, tym razem srebrnymi  - i najlepszym zespołem tegorocznego turnieju zostały dziewczyny z MUKS Sparta Warszawa - ten zespół otrzymał najgłośniejsze brawa,  zasłużone brawa. Na szyjach zawodniczek zawisły medale, a Milena, kapitan zespołu otrzymała na swoje ręce medal.
- Nagrody indywidualne dzisiejszego spotkania wręczy nasz gość specjalny, rozgrywający reprezentacji Polski w Piłce Siatkowej Mężczyzn Łukasz Żygadło. Anetę zamurowało, nie sądziła, że dane jej będzie kolejne spotkanie z Łukaszem i to już następnego dnia, ale w głębi serca ucieszyła się na jego widok.
- Gratuluję wszystkim zawodniczką i bardzo dziękuję organizatorom za zaproszenie na tą imprezę. Miałem możliwość przyglądania się waszym zmaganiom na boisku i również pozwolono mi wyróżnić najlepsze z was - uśmiechnął się do wszystkich i podszedł do stolika z nagrodami i listą zawodniczek.
- Najlepsza atakująca: Kamila Matuszak, z MUKS Sparta - zawodniczka podeszła do niego - Gratuluję Kamila, żadna z zawodniczek nie mogła Cię zatrzymać, życzę dalszych sukcesów.
- Najlepsza rozgrywająca: Agnieszka Zaworska, GLKS Nadarzyn - kolejna dziewczyna podeszła do Łukasza i odebrała nagrodę z uściskiem dłoni - Gratuluję.
- Najlepsza środkowa: Justyna Kowalska.
- Najlepsza libero: Martyna Mościcka, MOS Wola Warszawa - mała blondynka dosłownie pobiegła do siatkarza odebrać statuetkę.
- Najlepsza przyjmująca: Klaudia Przybył - zaskoczona dziewczyna popędzona przez koleżanki udała się po odbiór wyróżnienie - Bardzo dobra gra, gratuluję Klaudia - uścisnęła mu dłoń.
- Oczywiście gratuluję wszystkim zawodniczkom i życzę wam kolejnych wielkich sukcesów, a kto wie może kiedyś będziecie miały szansę reprezentować nasz kraj na arenie między narodowej.
Na koniec rozległy się głośne brawa dla wszystkich, a dziewczęta udały się do szatni. Aneta zeszła na boisko i odebrała od córki statuetkę i medal przy okazji gratulując jej dobrych meczy i mówiąc że będzie czekać przed budynkiem. Chwilę później po dziewczynie nie było już śladu. Kobieta odwróciła się do wyjścia, a przed nią ni stąd ni zowąd wyrósł jej Żygadło.
- Jak mogłem nie skojarzyć, że to Twoja córka - zaśmiał się - Witaj.
- Witaj Łukaszu - odpowiedziała - Miło cię znów widzieć.
- Mi również - uśmiechnął się - Klaudia jest tak samo ładna jak ty.
- A dziękujemy bardzo.
- Słuchaj teraz trochę się spieszę, może spotkamy się jakoś w tygodniu na kawę, co ty na to? - Łukasz zaskoczył sam siebie tą propozycją, ale przebywając w towarzystwie Anety mało myślał więcej działał.
- Chętnie, wpisz mi swój numer - podała mu swoją komórkę, a ten szybko wpisałam tam kontakt do siebie, ona zrobiła dokładnie to samo. Razem opuścili budynek.
- W takim razie zadzwonię i się umówimy - powiedział kiedy znaleźli się przy jej aucie, gdzie czekała Klaudia z szeroko otwartymi oczami.
- Do zobaczenia - pożegnali się, a spojrzała na córkę - Co ci dziecko?
- No wiesz nie codziennie Łukasz Żygadło odprowadza moją matkę mówiąc, że zadzwoni i się umówią - wytłumaczyła - skąd ty go w ogóle znasz?
- Stare dzieje - nie chciała aby jej córka poznała za wiele faktów z jej przyszłości - chodziliśmy razem do szkoły, chciał powspominać stare czasy, bo na wczorajszym  spotkaniu nie mieliśmy okazji.
- Czekaj, dlaczego ja o tym nie wiedziałam? - zdziwiła się.
- Nie było okazji.
- Normalnie jak z dzieckiem - złapała się za głowę - mniejsza o to, dobrze w ogóle wiedzieć ale idziemy z trenerem na pizze, nie wiem o której będę.
- Zadzwoń przyjadę po Ciebie.
- Ok - krzyknęła i pobiegła do reszty dziewczyn z drużyny.
- Dziecko, gdybyś ty tylko znała całą prawdę - westchnęła do siebie i zajęła miejsce za kierownicą.

***

Do Warszawy mi tak daleko, do tamtejszych lig jeszcze bardziej więc trochę pozmyślane, tylko te nazwy zespołów wynalazłam na mwzps.pl
Nie ma rewelacji, wiem i nic z tym więcej nie zrobie, nie będę pogarszać.
Wraz z Annie zapraszamy na *UWAGA* na nasz duet!
Nocne połączenie - duet! nie wiemy kiedy rusza.
a już we wtorek kolejna odsłona na Zachłannych
Wasza Daja;*

niedziela, 12 stycznia 2014

2.

Długi czas obserwowali się kątem oka. Zerkali gdy drugie nie patrzyło. I rozmawiali ze szkolnymi znajomymi. Z ludźmi, z którymi kontakt urwał się pamiętne piętnaście lat temu.
Podziwiał jak zmieniła się przez te lata. Jak stała się bardziej kobieca, zmysłowa, pewna siebie, chodź tego nigdy jej nie brakowało, jak zmieniły się rysy jej twarzy, kości policzkowe stały się bardziej widoczne, jak wystawały  jej obojczyki, które kiedyś tak kochał całować. Najważniejsze jak i najpiękniejsze kiedy się uśmiechała i ukazywała klawiaturę śnieżnobiałych zębów na jej policzkach pokazywały się urocze dołeczki. Widząc ją, jeszcze piękniejszą niż wtedy jego serca zaczęło bić, bić szybciej niż dotychczas. Jednak, była rzecz której mu brakowało, której nie dostrzegał dziś, a było w tej Anecie sprzed lat, mianowicie iskierki radości w oczach. 
Wysoki, szczupły,  nienagannie ułożone włosy, dopasowane ubrania, idealna postawa, wyraźniejsze rysy twarzy. kilka zmarszczek na czole, pod oczami. Zmęczona, ale uśmiechnięta twarz.  Tak zmieniona przez lata. Widząc go, zmężniałego, doroślejszego niż wtedy jej serce zaczęło być, być szybciej niż dotychczas. 
- To ile lat ma Twoja córka? - z zamyślenia wyrwał ją głos Magdy - Aneta, jesteś tutaj? 
- Tak, tak, przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłaś? 
- Zamyśliłaś, taaaa -zaśmiała się - Pytałam ile lat ma Twoja córka? 
- Klaudia ma czternaście lat - uśmiechnęła się. 
- To już duża, moja niedawno skończyła cztery.  
- Takie maluchy są urocze.  
- Nie planujecie drugiego? - zachłysnęła się drinkiem.
- Nie, pasuje nam taka sytuacja - uśmiechnęła się. 
- Ja osobiście chciałabym mieć jeszcze synka, Robert również, ale aktualnie nie mam na to czasu i warunków, dom jeszcze nieskończony więc nie ma co się zabierać. 
- Muszę Cię przeprosić na chwilę - rozdzwonił się jej telefon - Tak? 
- Mamo, nie masz nic przeciwko, żeby nocował dziś u Aśki? 
- Co na to jej mama? 
- Zgodziła się
- W takim razie odbiorę Cię przed jedenastą.
- Dziękuję mamuś, kocham Cię.
- Ja Ciebie też - tego jednak nie usłyszała, bo zdążyła się rozłączyć.Zaśmiała się i schowała telefon do torebki. Aneta zawsze miała dobry kontakt ze swoją córką. Może dlatego, że była dla nie matką jak i ojcem?
- Może napijesz się ze mną? - usłyszała za sobą i podskoczyła łapiąc się za serce - przepraszam, nie chciałem Cię wystraszyć - zmieszał się odrobinkę - proszę - podał jej kolorowy napój - Wyglądasz jeszcze piękniej niż wtedy. 
- Dziękuję - uśmiechnęła się i od razu zmoczyła wargi w płynie by ukryć swoje zdenerwowanie. 
- Dawno się nie widzieliśmy - rzucił. 
- Piętnaście lat, co u Ciebie słychać, Łukaszu? 
- W zasadzie nic ciekawego, treningi, mecze, treningi, teraz mam chwilę wolnego przed zgrupowaniem w Spale, a później już na pełnych obrotach, Liga Światowa, Memoriał, Mistrzostwa, a u Ciebie? Czym się zajmujesz?
- Skończyłam technologię żywienia i żywienie człowieka, a teraz prowadzę własny lokal, kawiarnię i zajmuję się domem i dzieckiem, nie narzekam. 
- Masz córkę o ile dobrze pamiętam, tak? 
- Tak, Klaudia. A Ty zdążyłeś się już ustatkować? 
- Próbowałem - zaśmiał się - ale marnie się to skończyło. Jestem po rozwodzie. 
- Przepraszam na sekundę - kolejny raz tego wieczoru rozdzwonił się jej telefon "Tomek"  - Tak?
- Skarbie, konferencja nam się przeciągnie, bo kilku klientów nie przybyło na czas, wrócimy dopiero w środę. Przepraszam. 
- Nic nowego, ale dobrze, w takim razie do środy. 
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - rozłączyła się.
- Mąż? 
- Tak, wróci z delegacji później. Może wejdziemy do środka i usiądziemy? Zrobiło się chłodno.  
- Chętnie - uśmiechnął się i weszliście do środka.
 - Panie i panowie, zapraszamy wszystkich do tańca! - wykrzyczał współorganizator całego spotkania, Andrzej! - bawimy się do upadłego - zakończył a z głośników poleciały największe hity tamtych czasów.
- Zatańczysz? 
- Z wielką chęcią - i ruszyli na parkiet. Wszyscy bawili się wyśmienicie. Śmiechów, radości nie było końca, a ona? Ona w jego ramionach znów czuła się jakby znów była na studniówce. Myślała, że ten dzień, to ich pierwsze spotkanie po tylu latach  będzie wyglądać o wiele inaczej, o wiele gorze. Myślała, że nawet nie zdoła znaleźć w sobie siły by spojrzeć mu w oczy po tym jak go okłamała przed laty. 

Cieszył się, że zdołał się zebrać i podejść do niej. Można powiedzieć, że spędzili ten wieczór wspólnie, ja za dawnych lat. Śmiejąc się, żartując razem. Jakby byli przyjaciółmi od lat. Przecież byli.Tylko z kilkunastoletnią przerwą. Myślał, że będzie żywiła do niego urazę, za to co było kiedyś. To on obwiniał się o to rozstanie. Nie był wtedy na nią zły, a na siebie. Wiedział, że mógł rozegrać to inaczej, a nie pozwolić jej odejść. Teraz mógł liczyć tylko na przyjaźń. 
- Może powiesz mi coś więcej o Twojej córce?  Ile ma lat? Czym się interesuje? Jest podobna do Ciebie? 
- Bardzo. Klaudia, ma czternaście lat i od pięciu trenuje siatkówkę, świata poza tym nie widzi. Chciała by wiązać z tym przyszłość, ale zobaczymy jak to wyjdzie.
- Na jakiej pozycji gra? 
- Głownie przyjęcie, ale sam wiesz jak to jest w początkach. Dziś jesteś przyjmującym jutro trener zechce sprawdzić Cię na rozegraniu
- Dokładnie, ale próbując swoich sił na każdej pozycji w końcu znajdzie tą na której poradzi sobie najlepiej. 
Spotkanie minęło zadziwiająco szybko i przyjemnie. Niestety przyszedł czas na powrót do szarej rzeczywistości. Oboje wyrazili chęci na prywatne spotkanie w najbliższym czasie, ale bez zbędnych obietnic. Dobrze, że nie byli świadomi tego ile razy jeszcze na siebie wpadną. 

***
Poprawcie  mi humor. 
Chyba się z wami pożegnam. 
Tak na długo. zawsze
is terribly! 
bye!  
Dużo dialogów, nie podoba mi się to.
 Przepraszam jeśli czsem brakuje A, klawisz mi nie łapie! Laptopa też mam dość. 
P.S. Weź mnie ktoś tak porządnie pieprznij, żebym się pozbierała. 
Lubicie niespodzianki? Zachłanni, terminy uległy zmianie, zapraszam we wtorek 14.01 Birthday gift! 

środa, 1 stycznia 2014

1.


Obudziły go delikatne promienie majowego słońca które usilnie przedzierało się do wnętrza jego sypialni. Otworzył oczy i został oślepiony przez jego blask. No tak, zapomniał zasłonić rolet. Tych przeklętych bladoróżowych rolet, które założyła tutaj jeszcze jego żona. Miały nadać temu pomieszczeniu jasności, rozweselić je. Szczerze ich nienawidził jak i nie miał czasu zmienić. Od lat nic nie zmieniało się w tym mieszkaniu. Rzadko tu bywał.

Nie chciał wstawać. Przyległ twarzą w poduszkę, by wczesne słońce nie drażniło go bardziej. Lubił je, ale nie po męczącej podróży i niespełna kilku godzinach snu. Marzył o tym by zostać cały dzień w łóżku. By spędzić go na całkowitym nic-nierobieniu. Niestety, to nie było mu dane. Dopiero gdy w pełni oprzytomniał i jego mózg zaczął prace na pełnych obrotach przypomniał sobie, że to dziś jest, tak bardzo przez niego niechciane, spotkanie licealnej klasy. To dziś, znów przyjdzie mu się uśmiechać i pokazywać, że jest w pełni szczęśliwy i zadowolony z wiodącego przez sobie życia. A nie był. 

Zimny prysznic. Taki lubił najbardziej. Mógłby stać pod ochładzającym strumieniem wody w nieskończoność gdyby nie dopominania się o jakikolwiek posiłek przez jego pusty żołądek. Przewinął przez biodra ręcznik i zostawiając mokre ślady na panelach podreptał do kuchni.  Składał Kaśce pokłony, że uzupełniła jego lodówkę.  Szybko przygotował dla siebie kilka kanapek i kawę. Po śniadaniu nie miał żadnego konkretnego zajęcia więc po prostu ulokował się na kanapie z pilotem w ręce i po kilku minutach bezmyślnego przerzucania kanałów zmorzył go sen, ponownie.

Niczym poparzony podskoczył na kanapie kiedy zobaczył, że wybiła szesnasta. Do planowanego spotkania została godzina, a on był bez koszulki i w znoszonych dresach bo tylko takie zostały w tym mieszkaniu. Sięgnął walizkę która od dnia poprzedniego stała nieruszona i wygrzebał z niej ciemne dżinsy, koszulę w kratkę i świeżą bieliznę. Wziął szybki prysznic, ubrał przygotowane ubrania i zjadł lekki obiad. Był gotowy, znów przykleił uśmiech na twarz, na ramiona zarzucił skórzaną kurtkę  i wyszedł z mieszkania uprzednio zabierając portfel i telefon.

Na miejsce dotarł grubo przed czasem. Wszedł do restauracji i od razu odszukał zarezerwowaną, dla Jego klasy salę. Większość osób była na miejscu również wcześniej i rozmawiali między sobą. Witał się ze starymi znajomymi, a tak naprawdę chciał wiedzieć czy ona jest tutaj. Rozmawiając z ławkowym kolegą rozglądał się dookoła, aż w końcu zobaczył, że rozmawia z ich wspólną, licealną przyjaciółką – Aśką. Odwzajemniła jego uśmiech.


Leniwie podniosła  zaspane powieki jak zawsze punkt piąta. Stopy wcisnęła w granatowe kapcie, a na wątłe ramiona zarzuciła satynowy szlafrok, ten który dostała od męża w poprzednią rocznicę ślubu, i po cichu skierowała swoje kroki do kuchni gdzie wstawiła wodę na poranną kawę. To ona sprawiała, że dzień stawał się lepszy. Po zaparzeniu napoju i upiciu kilku łyków udała się do garderoby by wybrać strój. Delikatną koszulę nocną zamieniła na ciemne, obcisłe dżinsy  i koszulę idealnie opinającą jej ciało. Uzupełniła całość biżuterią. Sińce pod oczami pokryła makijażem, a włosy delikatnie podkręciła. Na koniec wsunęła czarne szpilki i wróciła do kuchni. Przygotowała kanapki jak i drugie śniadanie na trening dla córki. Po czym jak zwykle nie miała czasu by samemu coś skonsumować. Równo za piętnaście szósta  wsiadała odpalała samochód i wyjeżdżała do pracy.
        
         Jej mała kawiarnia niedaleko centrum była tym o czym zawsze marzyła. Kochała wypieki, kombinowanie z nowymi przepisami, spełniała się w tym i mimo częstego wstawania skoro świt nie mogła narzekać. Wolała dni spędzać w pracy niż samotnie w domu. Mąż był tam gościem, a córka ze szkoły ganiała na treningi, a jak już była w domu to siedziała w książkach. Ten dzień minął jej zadziwiająco szybko. Może dlatego, że musiała wyjść wcześniej z powodu klasowego spotkania.
        
         Dobrze znany dylemat każdej kobiety dopadł również ją. Od dobrych kilkunastu minut głowiła się nad odpowiednim strojem na ten wieczór. Ostateczny wybór padł na skórzaną spódnicę do kolan, którą uzupełniłaś białą bluzeczką bez rękawów i jasnym żakietem. Biżuteria, makijaż, fale na włosach i szpilki. Była gotowa. Złapała w rękę torebkę i spacerkiem ruszyła w umówione miejsce.


         Nie była pewna czy dobrze robi zjawiając się na tym spotkaniu. Kontakty z tymi osobami ograniczały się do życzeń świątecznych i „lajkowania” swoich fotografii na facebook’u.  Z daleka rozpoznawała twarze jej koleżanek i kolegów ze szkolnych lat.  Jedyna z którą miała większy kontakt była Aśka, ona właśnie zorganizowała to spotkanie i dla niej zgodziła się przyjść. To też ona od razu porwała ja do rozmowy. Nie widziały się od kilku miesięcy ponieważ na stałe mieszkała ona w Paryżu. Nadrabiały stracony czas kiedy jej oczom ukazał się on. Był zupełnie niedaleko i jej serce zabiło szybciej. Jednak bała się podejść, porozmawiać. Mimo tego, że minęło tyle lat ona miała sobie za złe to, że nie powiedziała mu całej prawdy. 

Łukasz was wita! 
Ruszamy już na poważnie. Co tu napisać, początki jak początki nudne alee chyba drugi jest lepszy.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU;)
Jak żyjecie po sylwestrze? Tak dobrze jak ja?
W wolnej chwili, niedługo, jak przejdzie swój okres kwarantanny na moim komputerze udostępnię krótką, może trochę pieprzniętą historię Zachłanni
I skończyło się dobre.