Ludziom, o wiele łatwiej jest udawać, że nie ma problemu,
unikać jego temat, a wręcz nawet go nie zaczynać. Teoretycznie uodparnia, uczy
jak o tym otwarcie rozmawiać. Teoretycznie. Praktycznie wyglada to tak, że czas
nie goi ran, jedynie ja zabliźnia, a ów blizny pod wpływem wspomnień bolą. Tylko
dlaczego ludzie jeszcze bardziej je rozrywają? Z tęsknoty za tym co wtedy było
dobre, było piękne, bo przecież były takie momenty. Oni takie mieli. Mieli masę
wspólnych wspomnień, przeżyć, woleli nie rozdrapywać ran przeszłości ale kiedyś
i tak będą musieli wrócić do tych smutniejszych momentów z nastoletnich lat.
Kolejne
dni były o wiele spokojniejsze i pozbawione niespodziewanych spotkań i
dodatkowych wrażeń. Aneta wróciła spokojnie do swoich wypieków. Za spokój nie można
było uznać jedynie Klaudii która na każdym kroku wypytywała o znajomość matki z
Łukaszem. Jednak kobieta nie chciała zbyt wiele zdradzić, tym bardziej, że
zwykle przy tych „wywiadach” był Tomek.
Głowa
rodziny Nawrockich, Tomasz wrócił z zagranicznej delegacji w środę i znów
wszyscy nabierani byli na ich idealne życie. On wrócił i przedstawienie znów
się rozpoczęło. Mimo, że wrócił do domu, to całymi dniami go w nim nie było.
Musiał pracować na miejscu bądź spotykać się z nowymi klientami. Cóż, żadna
nowość.
Kolejne
dni maja przynosiły ze sobą coraz to wyższe temperatury i więcej słońca.
Piątkowe popołudnie matka spędzała ze swoją córką w ogrodzie. Raczyły się ciepłymi promieniami słońca i rozmawiały o
najróżniejszych rzeczach.
- No dobra, wiesz że nie odpuszczę – zaśmiała się młodsza –
powiesz mi w końcu coś więcej na temat Twojej znajomości z panem Łukaszem? –
matka zaśmiała się.
- A co byś chciała wiedzieć, dziecko kochane?
- Wszystko mamo, wszystko – Klaudia ucieszyła się, że w końcu
jej matka stała się chętna do rozmowy – od początku, bo na razie wiem, że
uczęszczaliście do jednej szkoły.
- Do jednej klasy, do jednej klasy – sprostowała ją.
- Ściemniasz?
- Ani odrobinę.
- No ładne fakty przede mną chowasz.
- To nie wszystko, bo ja i Łukasz byliśmy parą przez całą
szkołę średnią – zakończyła i czekała na reakcję córki.
- Ty? Moja matka, Aneta, umawiałaś się z Łukaszem Żygadło,
tym Żygadło?
- Tak – zaśmiała się i zebrała szklanki po soku z którymi
wróciła do domu.
Pierwszy
tydzień w Spale minął w przyjemnej atmosferze. Trener na sam początek sprawdzał
zawodników i nie narzucał piorunującego tępa. Na weekend każdy z nich dostał
przepustkę. Łukasz wrócił do Warszawy bo chciał spotkać się z Anetą.
Sobotniego
popołudnia wybrał się na mały spacer po słoneczniej stolicy. Nogi zaprowadziły
go do małej kawiarni. Zamówił ulubioną
kawę, ciasto i usiadł przy stoliku i
przyglądał się ludziom na zewnątrz. W palcach obracał komórkę zastanawiając się
nad wybraniem numeru Anety. Rozważał wszelkie „za” i „przeciw” odnośnie zadzwonienia
do niej. Ewidentnie w tym momencie tchórzył.
- Ksawery, napisałeś zamówienie? – znajomy głos doleciał zza
jego pleców. Dynamicznie się odwrócił.
- Oczywiście, proszę – ujrzał ją, za ladą rozmawiała z
mężczyzną który przygotowywał dla niego kawę.
- Aneta? – wstał i podszedł bliżej – właśnie miałem do
Ciebie dzwonić.
- O, Łukasz, Witaj – przywitała go szczerym uśmiechem.
- Pracujesz tutaj?
- Nie, jestem właścicielką tej kawiarni – cały czas
uśmiechała się do niego - może
usiądziemy? – przytaknął głową i zasiedli do jego stolika.
Siedzieli
i wspominali licealne wybryki i nie tylko. Dźwięczny śmiech kobiety wypełniał
zatłoczoną kawiarnię. W swoim towarzystwie czuli się naprawdę dobrze. Znikały
problemy codzienności, szczególnie dla niej.
- Wiesz, zawsze kiedy myślałem o naszym przyszłym spotkaniu chciałem
Cię o coś zapytać – przerwał na chwilę – bo wiesz, nie jestem pewien czy wtedy
wszystko dobrze zrozumiałem – przełknął głośno ślinę – dlaczego wtedy odeszłaś?
W jej
oczach pojawiło się delikatne przerażenie, wiedziała, że to nie jest odpowiedni
moment na cała prawdę, a nawet na jej część. Jest za szybko. Za mało czasu
minęło od ich spotkania, nie miała w sobie tyle odwagi by jeszcze wyznać, to co
powinna piętnaście lat temu.
- Witaj Kochanie –usłyszała znajomy głos i poczuła miękkie
usta na swojej szyi. Odwróciła się, a za nią stał Tomek. W duchu dziękowała mu,
że się pojawił.
Anonimowi czytelnicy mogą już komentować, weryfikacji również nie ma, przepraszam za wcześniejsze utrudnienia.
zapraszam na krótkie coś Nie zapomnę nie o siatkarzu, a szczypiorniście. Mam nadzieję, że są tu jakies fanki tej dyscypliny.
Zastanawiam się czy ta historia ma jeszcze jakiś sens.
czy cokolwiek ma jakiś sens?
Na dziś to tyle, a we wtorek już Zachłanni
Całuję.